czwartek, 25 marca 2010

Wróciłam, prawie padłam lecz przeżyłam

Emi jest przeboska generalnie, ciotka Aga schrupałaby swoje słoneczko ale dzisiaj w kość mi dała. Nawet bajki życzyła sobie oglądać z wyższej pozycji i ciotka się natachała trochę. Słodki ten ciężar ale konkretny. 3 godziny minęły i jestem w domu.
A tu pachnie cebulą. Mąż mój jedyny Przemek zrobił duszoną/prużoną czy inna cholera cebulę z kiełbasą. I gdzie to nasze zdrowe odżywianie? Proszę pana, to już ten wiek że trzeba się pilnować by nie zapchać żył cholesterolem i generalnie pomyśleć trochę wypadałoby. Ale ok, kiełbasę zjadłam. I nadal jestem głodna.
A tak a propos kiełbasy i cebuli, te chomiki są tragiczne
:hilo:



Ekspert Ania Karramba walczy dzielnie z mym blogiem. I chyba polegnie bidula.

4 komentarze:

  1. Nie poleglam! Poszlam po najmniejszej lini oporu :D

    OdpowiedzUsuń
  2. dla Ciebie najmniejsza linia dla mnie Mount Everest :D

    dziękować

    OdpowiedzUsuń
  3. oj sama bym zjadła kiełbasy z cebulą :P

    OdpowiedzUsuń
  4. następnym razem dzwonię po Ciebie ;)

    OdpowiedzUsuń

Nie zostawiaj komentarzy w stylu "zapraszam do mnie", linków do bloga etc. Mój blog to nie miejsce na czyjąś reklamę.
Dziękuję :)