Pozwolę sobie przerwać ciąg recenzji prywatnym wpisem.
Potrzebuję Was- Waszej energii, dobrych myśli i siły.
Powiem krótko, jutro z samego rana moja sunia Lena będzie operowana.
Jest w stanie krytycznym i choć jeszcze w czwartek diagnoza była nieubłagana- do uśpienia, po dzisiejszej kontroli która miała być tylko potwierdzeniem diagnozy z czwartku, okazało się że jest maleńka nadzieja . Boję się w to uwierzyć...przepłakałam kilka dni, leżałam przy niej godzinami i żegnałam się z Nią. Dziś przed pracą ostatnie głaski i ciche żegnaj... a jednak dzisiaj 1% szans że to nie rak wątroby przeważa szalę tych pozostałych 99%.
Lena miała teraz przez kilka godzin transfuzję krwi, trzecią już kroplówkę i jutro, z samego rana będzie operowana. Została na noc w klinice. Jednak lekarka nas uprzedziła i przygotowała na możliwość, że jeśli po otwarciu okaże się że coś tam się dzieje bardzo źle to po prostu jej już nie wybudzą z narkozy, odejdzie. Już się z nią nie żegnałam drugi raz, nie pokazałam jej się na oczy, leży sobie w specjalnym pokoju spokojne, nie chciałam jej stresować choć serce mi się wyrywało do niej.
Jutro się okaże. Jutro- ok 10.
Potrzebuję Waszego wsparcia. Lena potrzebuje Waszej siły.
dziękuję....
edit- niedziela
Szanse spadły, ale nie do zera.
Rano nas obudził tel że to co miało nie by guzami na wątrobie możliwe jednak że jest, był tez guz na śledzionie i jajniku. Lekarka powiedziała że szanse nie są wielkie i czy mają ja wybudzać z narkozy. Jednak, ponieważ nie miała pewności ze to co jest na wątrobie to rak, bo miąższ wątroby jest zdrowy i nie ma krwawienie do jamy brzucha, postanowiliśmy by ją wybudzili i pobrali materiał do badan. Za 2-3 tyg będzie wiadomo na 100% czy to zmiany rakowe
Kochana, wiem co przeżywasz. Sama mialam chorego pieska - suczka pudelek bardzo chora.. Wiem co to znaczy martwic sie, czekac na cud, wyzdrowienie. Ale powiem Ci jedno, abys nie poddawala sie i wierzyla w to, ze wyzdrowieje ona. Pieski czuja tak samo jak ludzie, jezeli ona bedzie wiedziala, ze wierzysz w to, ze wyjdzie z choroby, tak sie stanie !
OdpowiedzUsuńJestem z Wami, wiem co czujesz, przechodziłam to kiedyś, mam ogromną nadzieję, że u Was skończy się happy endem. Ściskam :*
OdpowiedzUsuńWiem kochana co musisz czuć, ja trzy dni temu uśpiłam swojego kota ;( Ale twoja sunia na pewno wyjdzie, bądź silna! ;*
OdpowiedzUsuńAga Twój post sprawil ze lzy ciekly mi po policzkach. Popatrzylam na moja sunie leżaca obok mnie i stwierdzilam z nie potrafie nawet okreslic jak wielki bol Cie teraz przeszywa.
OdpowiedzUsuńPrzesyłam tyle siły ile tylko potrafie i czekam na wiesci od Ciebie.
jestem z Toba mysami
M.
Aguś trzymam mocno kciuki za Lenkę i za ciebie :*
OdpowiedzUsuńAga trzymam zaciecie kciuki i przesylam mase pozytywnej energii Wam
OdpowiedzUsuńLena trzymaj sie!
3maj się Kochana :**** rozumiem doskonale co przeżywasz.. wierzę w to, że wszystko się uda, że ten mały procent zamieni się w pozytywne efekty operacji. Bądź dobrej myśli proszę.. :*
OdpowiedzUsuńJedno słowo - POWODZENIA!!!!
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że wszystko skończy się dobrze, trzymajcie się!
OdpowiedzUsuńMyszko, bądz dobrej myśli. Jestem z Toba
OdpowiedzUsuńojoj, to trzymam mocno kciuki i przesyłam pozytywne fluidy, trzymaj się :* będzie dobrze :*
OdpowiedzUsuńTrzymam kciuki aby wszystko się udało. Sama mam dwie suczki i bardzo przeżywam jak tylko którejś coś sie dzieje :(
OdpowiedzUsuńŻyczę Ci bardzo dużo siły. Będziesz jej potrzebować niezależnie od wszystkiego.
OdpowiedzUsuńjeju.... trzymam kciuki...
OdpowiedzUsuńmoja Sonie tez mi raczysko zabralo, w ciagu kilku dni od diagnozy.. nawet nie zdarzylam sie z nia pozegnac, bo odeszla dzien przed moim przylotem do Polski.... serce mi peklo na milion kawalkow ale najwzaniejsze ze sie dlugo nie meczyla. A mi pozostalo mnostwo pieknych wspomnien po niej .. ale mam ogromny zal do losu ze mi ja zabral... mimo ze nie mialam jej na codzien, bo ja w Uk, ona z moimi rodzicami w Pl ale to byla MOJA suczka.
Aż się popłakałam czytając twój post :( Będzie dobrze kochana! Wszystkie będziemy trzymać kciuki i myśleć pozytywnie! A piesek wróci cały i zdrowy do domku :* Ja jestem i ty też bądź dobrej myśli :*
OdpowiedzUsuńJeju, nawet nie wiesz jak bardzo Ci wspólczuje :< ja tez niedawno przezywalam cos z moim pieskiem ale wszystko poszlo po naszej mysli i dzisiaj jest juz ok. Trzeba mocno wierzyc, ze bedzie dobrze, a na pewno tak sie stanie. Trzymaj sie!
OdpowiedzUsuńAguś - trzymam mocno kciuki i przesyłam moc energii! :*
OdpowiedzUsuńNiedawno patrzyłam na umierającego kota, i mimo walki i leczenia, w pewnym momencie podjęłam decyzję o uśpieniu... uprzedził mnie... kilka godzin przed wyjazdem do weterynarza sam zmarł. Może to zabrzmi głupio, ale z ulgą go zakopywałam w ziemi, bo najważniejsze było to, że już nie cierpiał, moje przyzwyczajenie do niego i mój smutek z powodu odejścia futra było gdzieś na dalszym miejscu...
OdpowiedzUsuńMusi byc dobrze,trzeba byc dobrej myśli! Najwierniejszy przyjaciel.
OdpowiedzUsuńAga, trzymaj się kochana! Bądź dobrej myśli!
OdpowiedzUsuńTrzymam mocno,badz silna - dla niej!
OdpowiedzUsuńjestem z Wami :*
OdpowiedzUsuńLena musi z tego wyjść!
Jestsmy z Wami....
OdpowiedzUsuńJestem z natury optymistką i chciałabym się z Tobą tą pozytywną myślą podzielić.
OdpowiedzUsuńTrzymam kciuki i w południe będę zaglądać tu szukając informacji, jak poszło. Mam nadzieję, że przeczytam to z uśmiechem
Aga, serce sie kraja... wszystko bedzie dobrze! MUSI! Myslami jestem z Toba i Lena... sciskam mocno :***
OdpowiedzUsuńAguś, Słoneczko nasze, wiem jak bardzo cierpisz, utrata lub możliwość utraty ukochanego pieska wpisuje się już na całe życie w nasze serce. Zawsze będzie się kochać i tęsknić, wspominać i myśleć o tym co by było, gdyby jeszcze...
OdpowiedzUsuńJa trzymam kciuki za Lenkę i chcę wierzyć, że wydobrzeje po operacji, lecz jeśli odejdzie, to pamiętaj, ze nie na zawsze. Kiedyś się spotkacie po tej drugiej stronie w lepszym świecie. :* Ja w to wierzę. Na mnie czekają dwa psiaki. :)
jeżeli jest iskierka nadziei..to trzeba się jej trzymać...:*
OdpowiedzUsuńJestem myślami z Wami i mam nadzieję
OdpowiedzUsuńNie stracisz córeczki, jeśli Bóg istnieje to nie zabierze ci jej :)
OdpowiedzUsuńNie porzucaj nadziei, ona wyzdrowieje, ten przeklęty rak nie może zabrać ci dziecka ;/
biedna psinka :((( Trzymaj się :*
OdpowiedzUsuńAguś.. :***************************
OdpowiedzUsuńbądź silna .. wszyscy bądźcie silni, trzymam kciuki :***************
AGA TRZYMAJ SIE I BĄDŹ SILNA! I twoja sunia też mam nadzieję ze bedzie dobrze trzymam za was kciuki i jutro też będe trzymać:*
OdpowiedzUsuńLenka maleństwo,pokaż światu na co Cię stać!!! Przetrzymaj proszę.# mam kciuki i mooooooc pozytywnej energii.Nie daj sie maleńka.
OdpowiedzUsuń:( ściskam Was mocno i trzymam mocno kciuki :*
OdpowiedzUsuńTrzymaj się Aga! Wierzę, że operacja przebiegnie pomyślnie i Lena jeszcze przez dobrych parę lat będzie merdać ogonkiem na Twój widok;) Moja psinka zmarła na raka, wiem co to za ból- zarówno dla psa jak i dla rodziny- mam nadzieję, że Wy nie będziecie musiały tego przeżywać, trzymam kciuki!:*
OdpowiedzUsuńAgusiu zaciskam kciuki z całych sił i mocno Cię ściskam.
OdpowiedzUsuńJa pomodlę się i trzymam kciuki z wszystkich sił:*
OdpowiedzUsuńtrzymam kciuki za Ciebie i za Twoją Lenkę :(
OdpowiedzUsuńściskam Was, :(
limonka
Zaciskam mocno kciuki. Za Lenkę .
OdpowiedzUsuńTrzymam kciuki za powodzenie operacji. Wiem przez co przechodzisz, bo też jakiś czas temu musiałam się pożegnać z moim ukochanym pieskiem.
OdpowiedzUsuńTrzymam kciuki, wiara i nadzieja to połowa sukcesu!!!Musi byc dobrze!!
OdpowiedzUsuńAgus trzymam mocno kciuki , az mi sie oczy zeszklily. wyobrazam sobie jak musisz to przezywac wiec przytulam mocno:*
OdpowiedzUsuńŚciskam mocno kciuki. Musi byc dobrze :* !!!!!!!!!!!!
OdpowiedzUsuńtrzymaj się kochana :*:*: wiem jak to jest- w zeszłym roku straciłam dwa pieski, jednego pod kołami samochodu, drugiego nam otruto :( życzę, aby Twoja sunia była cała i zdrowa :*
OdpowiedzUsuńTrzymam mocno i zamawiam los, razem z moimi futrami.
OdpowiedzUsuńMyślę pozytywnie i trzymam kciuki !
OdpowiedzUsuńo jejku lzy mi same laeca...mam nadzieje ,ze wszystko sie jutro ulozy niech operacja sie powiedzie,3mam mocno kciuki zebyscie mogly z Lenka sie jutro zobaczyc :******
OdpowiedzUsuńMoja swinka ma raka nozki, miala juz sie nie obudzic...operacja sie udala, czekamy na efekty-oby nie bylo nawrotow. Bo calkiem juz mi nie ufa, boi sie brania na rece....powodzenia
OdpowiedzUsuńTrzymam kciuki :)
OdpowiedzUsuńpowodzenia i trzymam kciuki za Lenę :*
OdpowiedzUsuńBędzie dobrze! MUSI być dobrze!
OdpowiedzUsuńWiem co przezywasz:( :( ja stracilam juz wielu czworonoznych przyjacieli i tak naprawde nie da sie byc na to przygotowanym...ale jesli jest cien nadzieji to trzeba zawsze mocno i kurczowo trzymac sie go i wierzyc w dobre rozwiazanie!
OdpowiedzUsuńZycze Tobie duzo spokoju i wiary,a psince aby operacja powiodla sie i mogla cieszyc sie byciem z Wami .
Wszystkiego dobrego !
Sciskam serdecznie
Ania
Mam nadzieję, że wszystko się ułoży. Ja jestem do swojej kici strasznie przywiązana i domyślam się, co to za ból. Lenka musi być silna i Ty również! :*
OdpowiedzUsuńTrzymam kciuki, pamiętam jak przezywałam chorobę mojej Lusi i jak byłam z nią do samego końca :(
OdpowiedzUsuńtrzymam kciuki. Wszystkie jesteśmy myślami z Tobą!
OdpowiedzUsuńAj przeczytałam ten krótki wpis, a ten komentarz piszę ledwo widząc klawiaturę i ekran. Kotka która mam od kilku lat (uratowaliśmy jej życie) z miesiaca na miesiac z tygodnia na tydzień wygląda coraz gorzej poprostu się kończy.
OdpowiedzUsuńŻyczę zdrowia dla Lenki, a dla Ciebie Aguś siły, bez względu na to, jaki będzie finał...
OdpowiedzUsuńOjej :-( Oby to nie był rak i żeby Lenka faktycznie z tego wyszła.
OdpowiedzUsuńŻyczę Ci dużo siły Aga! :-*
Lenka,jeszcze więcej pozytywnej energii i 3mam mocniej kciuki.
OdpowiedzUsuńDoczytałam, że pobrano materiał na histopatologię.
OdpowiedzUsuńKciuków nie puszczam!
Nie wiem, czy w Łodzi jest wet onkolog.
W Warszawie wielu pacjentów ma doktor Jagielski (stosuje mdz.in. chemioterapię i wiem, że u psiaków udaje się znacząco poprawić jakość życia).
Jestem przy Was myślami :*
Agusiu, kochana moja - siedzę i płaczę.
OdpowiedzUsuńTwoje słowa są dowodem na to, że ból może być równie duży, bez względu na to, czy umiera człowiek czy zwierzątko - chodzi o siłę uczucia, która łączy z drogą sercu istotą.
Gdyby Lena potrafiła mówić językiem ludzi - śmiem twierdzić, że byłaby Ci wdzięczna, kochana Agusiu, za całe Twoje ogromne serce, jakie rozmieniałaś na te wszystkie czynności dla niej, które rozumiemy jako wspaniałą opiekę.
Jednak przy całej wdzięczności - poprosiłaby Cię cichutko, tak na ucho, tak przy zgaszonym świetle... żebyś pozwoliła, aby jej małe serduszko zatrzymało się wtedy, kiedy natura będzie mu kazała. Z pewnością czuła ból, o którym nie mogła Ci powiedzieć słowami.
Kurczę, nie spodziewałam się, że aż tak wszystko się stoczy, jeszcze kilka tygodni temu - pamiętasz - komentowałam jej wesołe poszczekiwanie w tle jednego z Twoich filmików.
Aguś, zwróciłam wtedy uwagę, z jaką czułością odnosisz się kochana do tego Pieska, jaką barwę głosu przybierasz - i jest Tobie posłuszny.
Gdyby zapytać Lenę, czy gdyby miała okazję przeżyć życie od nowa - śmiem twierdzić, że nie zamieniłaby żadnego dnia, które przeżyła razem z Tobą. Powiedziałaby Ci, że nikt nie był do Ciebie tak przywiązany tak jak ona.
Agusiu,
całuję Ciebie całą swoją serdeczną przyjaźnią wobec Ciebie.
Nie potrafię pocieszyć.
[ps. nie napisałam pod dzisiejszym postem, ponieważ na swój sposób jest to komentarz dość osobisty, chciałam, żeby w ten sposób możliwie najmniej osób go przeczytało]
Usuń