piątek, 22 czerwca 2012

SPA Resort Hawaii Polinezyjska maska ściągająco - detoksykująca Dr Irena Eris

 Czy kochacie wszelkie maseczki, tak jak ja? Jeśli tak to serdecznie zapraszam na recenzję

SPA Resort Hawaii 
Polinezyjska maska ściągająco - detoksykująca Dr Irena Eris


Kilka słów od producenta

 Odkryj intensywne działanie wyjątkowych składników, połączone z niezwykłym doznaniem pielęgnacyjnym.
Poczuj dobroczynną siłę natury magmy wygasłego wulkanu i tajemnicę urody polinezyjskich piękności. Naturalna glinka olea, zawierająca cenne minerały i mikroelementy, przywraca równowagę fizjologiczną skóry, usuwa martwe komórki naskórka, toksyny i inne zanieczyszczenia. Kaolin zapewnia działanie ściągające, a wyciąg z guarany szybszą mikrocyrkulację. Skóra odzyska naturalną świeżość, blask i piękno, a Ty poczujesz się odprężona i zadowolona.
Sposób użycia:
Niewielką ilość maski nanieść na oczyszczoną skórę twarzy. Po ok. 5-10 min. zmyć wacikiem nasączonym wodą lub tonikiem. Stosować 1-2 razy w tygodniu w zależności od potrzeb skóry.

TESTOWANO DERMATOLOGICZNIE.
Chronić przed światłem słonecznym.

Dostępna wyłącznie w sieci perfumeryjnej DOUGLAS.

źródło www.drirenaeris.com

Pojemność: 50ml
Cena: 99zł

                                                                 Moja opinia                                                                      

Wielbię maseczki, zwłaszcza te do twarzy- nawilżające, oczyszczające, wygładzające- wszystkie  bez wyjątku.

Opakowanie 
prosty słoik z lustrzaną nakrętką o eleganckim design, posiada tez plastikową przykrywkę która chroni maseczkę przed wysychaniem. Jest zapakowany w kartonowe pudełeczko z wytłaczanymi kwiatkami. Jednym słowem cieszy oko :)


Konsystencja 
idealna dla takich błotnych specyfików. Nie jest zbyt gęsta czy rzadka.To takie lekkie, kremowe błotko



Kolor/zapach 
Kolor jasnoszary, w masce widać czarne kropki-  to drobinki kakaowca która mają działać jako delikatny peeling.


Maska pięknie pachnie kwiatami i egzotycznym morzem, uwielbiam tę woń.

Aplikacja
Nakładam ją na twarz i  zmywam po 10 minutach wodą. Stosuję ją raz w tygodniu.

Działanie 
Ponieważ maseczka sięga już dna, postanowiłam ją zrecenzować. I mam mały-niemały problem. Dlaczego? Już wyjaśniam.
Zaraz po zmyciu skóra jest wyraźnie wygładzona, rozświetlona, pory zmniejszone. Maska nawilża i odświeża. Nie ściąga nieprzyjemnie skóry, nie podrażnia, parę razy zdarzyło mi się ją przetrzymać i niebo się nie zawaliło. Ma działanie natychmiastowe oraz długofalowe.
Zapytacie pewnie w czym tkwi problem?
Otóż takie same efekty dają mi popularne glinki które można kupić za 1/10 ceny maseczki SPA Resort. Nie ma jakiegoś wybitnie genialnego składu, jest średnio wydajna... działa dobrze ale czy warto na nią wydać 100zł? Na to pytanie odpowiedzcie sobie sami.

Podsumowując... 

 Plusy 
estetyczne opakowanie
piękny zapach
nawilża i uelastycznia
skóra staje się promienna
zmniejsza pory i wygładza


 Minusy 
skład nie zachwyca
średnia wydajność
moim zdaniem cena jest zbyt wysoka


Skład/INCI 


Moja ocena 
3,5/5

pozdrawiam 
Aga

11 komentarzy:

  1. Nie używałam co prawda tej maski, ale od ponad roku przestawiłam się właśnie na glinki (białą z lotosem Logony, zwykłą różową z tubki, wszelkie marokańskie) i jeśli chodzi o działanie oczyszczające, to widzę, że bardzo mi służą.
    Z bardziej wymyślnych specyfików mam jeszcze tę miętową Synesis, ale po nią sięgam jednak rzadziej ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. glinki są the best :) można je wzbogacać na różne sposoby za niewielkie pieniądze. Miętową Synesis dobrze wspominam choć te tania nie była. Na krem do twarzy tyle wydam, na maseczkę już niekoniecznie

      Usuń
    2. No cena Miętowej boli, dotąd kupowałam ją przy okazji rabatów urodzinowych/imieninowych. Ale zgadzam się, świetnie się sprawdza, choć u mnie głównie w sezonie wiosenno-letnio-wczesnojesiennym :)

      Usuń
  2. wszystkie kosmetyki z tej serii są chwalone, ale piekielnie drogie.. ja się nie skuszę :c

    OdpowiedzUsuń
  3. No o nie ma co przepłacać :) Chociaż taki produkt to wygoda, bo z glinkami zazwyczaj jest zabawa :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bello, w sumie zmieszać glinkę z wodą, nawet w zagłębieniu dłoni (co ostatnio uskuteczniam gdyż nie chce mi się szukać miseczki) zajmuje tyle czasu co wygrzebanie gotowej maseczki ze słoiczka (wtedy szukam szpatułki, potem ją muszę umyć)

      Usuń
  4. Wygląda super, bardzo luksusowo, ale niestety ta cena :(

    OdpowiedzUsuń
  5. Jeśli można takie same efekty osiągnąć używając glinek, to wolę glinki.

    OdpowiedzUsuń
  6. wszystko piękne, ale cena masakryczna.. :(

    OdpowiedzUsuń
  7. Dostałam ją ostatnio w prezencie, jeszcze nie używałam.

    OdpowiedzUsuń

Nie zostawiaj komentarzy w stylu "zapraszam do mnie", linków do bloga etc. Mój blog to nie miejsce na czyjąś reklamę.
Dziękuję :)