Niektóre stylizacje nie potrzebują krzyczeć. Ich siła tkwi w subtelności, w sposobie, w jaki materiał układa się na sylwetce, w świetle, które odbija się od skóry. To te ciche, świadome wybory tworzą prawdziwy styl – niewymuszony, ale zauważalny.
Beżowy total look to właśnie taka opowieść. O kobiecości, która nie potrzebuje kontrastów, by wybrzmieć. O elegancji, która nie chce niczego udowadniać. Jestem fanką prostoty, która zostawia miejsce na własną interpretację. Bo siła tkwi w lekkości.
Głównym bohaterem jest jasno beżowy, skórzany trencz. Miękki w formie, ale z charakterem. Ma w sobie coś z klasyki Burberry, ale bez ciężaru historii – raczej nowoczesna interpretacja kobiecości. Jego linia jest czysta, bez zbędnych detali. Minimalistyczny, ale zapadający w pamięć.
Do tego szpilki – też beżowe, z delikatną kokardką, jak z francuskich ilustracji mody z lat 60. Niby detal, a zmienia wszystko. Dodają stylizacji miękkości, lekkości, dziewczęcego sznytu. I torebka – w tym samym odcieniu.
To look, w którym można iść na kawę, do galerii, na spotkanie – i wszędzie pasować, bez wtapiania się w tło.

Nie wszystko musi błyszczeć, żeby przyciągać uwagę. Bywa, że to właśnie prostota, spójność i jakość robią największe wrażenie. Ten look nie narzuca się – po prostu jest. I to wystarcza.
Czasem właśnie takie outfity zostają z nami najdłużej. Te, które pozwalają być sobą.
Trencz Wittchen
Torebka Fabiola
Szpilki Cosy Island
Pozdrawiam, Aga
te buty są urocze :)
OdpowiedzUsuń