Biel w wydaniu garniturowym zawsze przyciąga uwagę, ale w moim odczuciu to nie kolor gra tu główną rolę. Liczy się linia, proporcja i to, co niewidoczne na pierwszy rzut oka, czyli pewność siebie, z jaką się ten garnitur nosi.
Uwielbiam klasykę w takiej odsłonie. Krótsza marynarka pięknie podkreśla talię, a spodnie z prostą nogawką nadają całości lekkość i ponadczasowy charakter. Biel dodaje świeżości, ale jednocześnie ma w sobie coś surowego, co doskonale współgra z minimalizmem całego zestawu.
Zamiast tradycyjnej bluzki postawiłam na body. Czarne, z subtelnym tiulem i delikatnym push-upem, sprawia, że całość zyskuje bardziej kobiecy wymiar, ale wciąż pozostaje elegancka. To dla mnie idealne rozwiązanie, kiedy chcę czuć się kobieco, ale nie potrzebuję odsłaniać zbyt wiele. Czerń wprowadza wyrazistość i podkreśla linię sylwetki, a lekki materiał tiulu dodaje całości subtelności.
Całość uzupełniłam czarnymi szpilkami i prostą, czarną torebką. To zestawienie, które nie odciąga uwagi od głównego elementu, czyli garnituru, a jednocześnie wszystko pozostaje spójne i dopracowane.


To jeden z tych looków, w których czuję się silnie, ale nie przesadnie. Z jednej strony elegancja, z drugiej lekkość i prostota, które sprawiają, że nawet tak klasyczny zestaw nie wygląda zbyt formalnie. Lubię, kiedy ubrania nie dominują nade mną, tylko dyskretnie podkreślają to, kim jestem.
Body Narcisios
Garnitur Makalu
Szpilki 7or9
Torba Wittchen
Okulary p/słoneczne Versace
Pozdrawiam, Aga
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Nie zostawiaj komentarzy w stylu "zapraszam do mnie", linków do bloga etc. Mój blog to nie miejsce na czyjąś reklamę.
Dziękuję :)